Z Bayreuth do Klingenthal jest zaledwie 150 km, z czego większość autostradą. Problem w tym, że nie posiadałem w Niemczech auta – musiałem więc namówić kogoś z firmy na wyjazd. Jak to zwykle bywa, 75% towarzystwa wykruszyło się w ostatniej chwili. W drogę na zawody wyruszyłem więc z… Amerykaninem z Teksasu. Do tej pory słyszał on o skokach narciarskich, ale nigdy nie widział na własne oczy. W tym oryginalnym składzie – on, nie wiedzący nic o skokach i ja, fan skoków – dojechaliśmy do Klingenthal.
Podchodząc do skoczni czułem się jak wkraczający do jaskini lwa. Ponad dwadzieścia tysięcy niemieckich kibiców. Zaledwie kilkadziesiąt osób z Polski.
Po pierwszej serii prowadził z gigantyczną przewagą Niemiec Michael Uhrmann, który o 3 metry pobił rekord skoczni (146,5 metra). W czołówce, ale z dala od podium był Adam Małysz. Lepiej od Małysza zaprezentował się Stoch.
W drugiej serii Stoch zaliczył bardzo dobry skok. I utrzymywał się na prowadzeniu, podczas gdy kolejni faworyci zawodzili… Przed ostatnim skokiem Michaela Uhrmanna zajmował pierwsze miejsce, ale wszyscy na stadionie wiedzieli , że Uhrmann nie mógł tego przegrać. Tymczasem ku osłupieniu kibiców Niemiec spadł z progu.
Wygrał… Kamil Stoch! Stałem niedaleko zawodników, więc jako jeden z pierwszych miałem okazję pogratulować polskiemu skoczkowi 🙂