Kilka lat temu odwiedziliśmy z Marcinem Muzeum Wojny na Kalemegdanie w Belgradzie, wtedy jeszcze w federacji Serbii i Czarnogóry. Jednym ze szczególnie wyróżnionych eksponatów był zakrwawiony nóż. Podpis głosił mniej-więcej: „nóż bośniackiego zbrodniarza z krwią niewinnego serbskiego dziecka”. Kto wie czy nóż był zakrwawiony, może był pomalowany czerwoną farbą? Od wojny minęło już kilkanaście lat, rządy się zmieniły, Chorwacja i Serbia aspirują do członkostwa w Unii Europejskiej, a eksponat w muzeum nadal krzewi tolerancję i wspiera sąsiedzkie stosunki dzięki obiektywnemu podpisowi.
Trudno nazwać stosunki indyjsko-pakistańskie ciepłymi, ale rządy obu państw czynią jakieś kroki w kierunku pojednania. Istnieje przejście graniczne, kraje starają się nie obwiniać wzajemnie za zamachy terrorystyczne, prowadzone są wręcz czasami skoordynowane akcje oczyszczania granicy przez wojska obu krajów. Jeśli odwiedzicie w Delhi Muzeum Lotnictwa Wojskowego nadal możecie się jednak natknąć się na fantastyczną propagandę, jak plac ze zdobycznymi pojazdami i resztkami myśliwców Pakistanu z tablicą Usiłowali [Pakistan] schwytać Indie w sidła diabła. Fakt, wojnę z 1971 rozpoczął Pakistan nalotem na indyjskie lotniska wojskowe (m.in. w Agrze, dlatego nawet 37 lat później Taj Mahal nie jest oświetlony w nocy), ale to przecież rząd wojowniczej Indiry Gandhi od miesięcy nawoływał na arenie międzynarodowej do uznania niepodległości Wschodniego Pakistanu (dzisiaj Bangladesz), planował interwencję zbrojną gromadząc wojska na wschodniej granicy, ewidentnie ingerując w sprawy wewnętrzne niestabilnego sąsiada. Owszem, teoretycznie Indie miały moralne prawo, bo przyjęły na swoje terytorium miliony uchodźców. Ale czy to wystarcza, żeby stwierdzić, kto w tej wojnie był diabłem? Przywódcy Zachodniego Pakistanu czy znana z autorytarnych zapędów Gandhi?
Ale nawet osoby niezainteresowane polityką znajdą na Palamie coś dla siebie. Do oglądania są myśliwce, bombowce i samoloty szkoleniowe (jest nawet Iskra!) stojące w wielkim hangarze, setki zdjęć, galeria bomb, a nawet sklepik z pamiątkami, gdzie za 30 rupii (1,50 zł) można kupić granatową czapeczkę Indian Air Force. Jak w każdym kraju, wizyta w muzeum utrzymywanym przez siły zbrojne dla celów propagandowych okazuje się być strzałem w dziesiątkę!
Wasze kometarze są fascynujące. Musicie napisać książkę. Koniecznie 🙂
Czyta się to całkiem, całkiem :). Fajnie, że znowu częściej piszecie 🙂
Próby pojednania. Tak? Ja się tylko zastanawiam jak długo jeszcze będą wizy for one city only. Czwórka studentów z Pakistanu na wymianie ma właśnie takie wizy, co oznacza, że mają siedzieć w Gurgaon i się stąd nie ruszać. Ewentualnie mogą się wybrać do Delhi, bo to miasto mają wspomniane w paszporcie jako tranzytowe.