W ciągu trzech tygodni spędzonych za 750 zł zobaczyliśmy Bratysławę, Małą Fatrę, Tatry i zawędrowaliśmy w Bieszczady.
Z wyjazdu najbardziej zapadł mi w pamięć fakt, że jak wracaliśmy autostopem około północy z Bieszczadzkich Aniołów (wraz z Cykiem i Gosią) to jechaliśmy samochodem z żonami Tadeusza Woźniaka i jednego z muzyków SDMu, a przez to także ze złotą i platynową płytą w bagażniku!