Jeśli bilet w promocji powrotny Dublin-Belfast kosztuje tylko 12 euro, a do tego w Irlandii jest trzydniowy długi weekend… to grzechem byłoby nie skorzystać!

Giant’s Causeway

Spotkaliśmy się z Markiem na Busarasie z samego rana w sobotę i po przesiadce w Belfaście o 13:00 dojechaliśmy do Ballycastle. Setki ludzi zwiedzają te piękne wybrzeża, no ale chyba mało kto wędruje wzdłuż wybrzeża Ulster Way z plecakami. Droga była słabo oznaczona, a na naszej mapie samochodowej 1:300,000 brakowało jakichkolwiek szczegółów. Błądząc mniej i bardziej – pokonywaliśmy kolejne kilometry tego pięknego szlaku. Wiedzie on raz plażą, raz 100-metrowymi klifami, zahacza o małe porty ulokowane pomiędzy skałami… A cały czas na horyzoncie widzimy strome brzegi Szkocji.










Naszym „gwoździem dnia” miał być nocleg. Wysoko na klifie. Pod wieczór znaleźliśmy takie miejsce, na najwyższym miejscu, najbardziej wysuniętym na północ skrawku trawy na Benbane Head. Namiot rozbiliśmy zaledwie 3 metry od przepaści. W nocy był aż strach wychodzić z namiotu, żeby nie spaść z urwiska…




Nazajutrz z rana zwijamy obozowisko i po dwóch godzinach docieramy do Giants Causeway. Od małego chciałem zobaczyć to miejsce, tj. od kiedy wyczytałem o nim w „Cudach Świata”. Na miejscu na początku byliśmy trochę rozczarowani długością grobli – ale jedno trzeba przyznać – to naprawdę jest niezwykłe miejsce.







Popołudniu dotarliśmy do Portrush, skąd złapaliśmy autobus z przesiadką do Belfastu.

Belfast

Kilka godzin szwędania się po mieście w niedzielę wieczór – totalnie opustoszałe centrum (żywej duszy na głównej ulicy!). Przeczekaliśmy do wieczora, kiedy zjawiliśmy się w domu absolwentów III LO w Gdyni, którzy kompletnie nas nie znając – przyjęli nas na jedną noc w swoje progi. Dziękujemy za nocleg!




Nazajutrz przekonaliśmy się o głębokich podziałach w mieście. Mimo zapewnień o pokoju w mieście nadal można znaleźć oznaki głębokich podziałów. Grafitti na lojalistycznej Sandy Row drapie w oczy, a 12-metrowy płot odzielające protestanckie Shankhill od katolickiego Falls także straszy pośród zabudowań. W całym płocie jest zaledwie kilka bram, a tak to zasieki, zasieki, zasieki… W dzielnicy katolickiej wszędzie napisy w dwóch językach – angielskim i gaylick oraz flagi irlandzkie. Dzielnica protestancka – obwieszona co metr proporczykami brytyjskimi.





W dzielnicy katolickiej wojsko Irlandii Północnej zajmowało do lipca 2005 kilka ostatnich pięter w wieżowcu mieszkalnym Divis Tower w Belfaście. Dopiero w dniu naszej wizyty w Belfaście, czyli 2 sierpnia 2005, wojsko zaczęło demilitaryzować blok.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.